Seria jest jedną z najlepszych serii Marvela na naszym rynku i nie można jej pominąć w swojej kolekcji. Polecam również sklep Gildia, ponieważ pakowanie, czas realizacji zamówienia oraz jakość produktu jest bez zarzutu.

W I tomie Brubaker podołał ciężkiemu zadaniu rozwiązania skomplikowanych wątków, które pozostawił mu Bendis. W II tomie Brubaker rewelacyjnie opowiada już własną, autonomiczną historię, w której okazuje się, że Murdockowi wcale nie jest łatwiej. Kapitalna seria, genialny komiks a zakupy z gildią to jak zawsze czysta przyjemność.

Seria dalej trzyma się dobrze. Historia jest wciągająca i płynna, bohaterowie się rozwijają, powracają i zmagają z problemami. Szata graficzna taka jak w drugiej połowie poprzedniego tomu, z wyjątkiem zeszytu setnego, gdzie przewijają się też inni rysownicy, poza Larkiem. Na pochwałę zasługuje tu główny złoczyńca, który mimo bycia z pozoru kalką takich postaci jak Scarecrow, czy Doctor Destiny, ma przemyślany plan, który stopniowo realizuje, pozostawiając na koniec tomu głównego bohatera w załamaniu. O co chodzi, to już nie będę zdradzał. Sami sprawdźcie, bo jeśli czytacie serię od początku, i tak kupicie tom piąty. Poza tum, to naprawdę satysfakcjonująca lektura i nie pozostaje nic, tylko czekać na wydanie kolejnego tomu.

Brubaker potrafi czynić cuda z trzecioligowymi złoczyńcami. Wspaniała lektura polecam!

Daredevil dalej trzyma bardzo wysoki poziom ale po raz pierwszy muszę stwierdzić iż tom 5 obniżył nieco poziom względem wcześniejszych odsłon. Nie chce być źle zrozumiany to dalej poziom nieuchwytny dla większości serii ale zaskakuję już mniej niż wcześniej. Kolejny zamach na sferę prywatności Murdocka i próba złamania życia Śmiałka. Lark i Azaceta dają radę. A ja czekam na kolejną odsłonę ulicznych przygód z Hell’s Kitchen.

Ten numer odbiega nieco od konwentu w jakim przedstawiany był daredevil w poprzednich tomach, do których ja byłem przyzwyczajony. I w zasadzie dobrze. Ten numer przedstawia śledztwo jakie Matt musi przeprowadzić odnośnie tego, kto stoi za stanem Milli i kto zamierza zniszczyć mu życie, które niedawno odzyskał. Sam tok śledztwa przypomina do złudzenia Batmana, którego tego typu sprawy ukazaują się na łamach Legends of the Dark Knight. Powyższy komiks jednak nie jest do końca tym czego się spodziewałem (po cichu liczyłem na mały team-up jak na okładce). Z drugiej strony, ma też swoje plusy. Ogólna ocena to widoczne naciągane 5 gwiazdek, a tak naparwdę mocne 4. Polecam mimo to. Sklep Gildia- jak zwykle rewelacja.

Brubaker jest jeszcze lepszy od Bendisa. Toma 4 był zlepkiem genialnego epizodu w więzieniu i znacznie gorszego, gdzie zasuwał w czerwonym kombinezonie po Europie. Wolałem jednak Daredevila nie biegającego w czerwonym wdzianku. Tom 5 jest doskonale zbilansowany, to taka dieta pudełkowa, gdzie nie ma miejsca na nadmiar, wyważony aż do przesady. Wizualnie doskonale zharmonizowany, okładki Djurdevica są po prostu fenomenalne. Ja akurat cieszyłem się, że oszczędzili mi zespołowej naparzanki. W tej serii mrugnięcie okiem scenarzystów widać prawie na każdym kroku. Z jednej strony pełno dziwacznie poubieranych złoczyńców, biegających w śmiesznych kombinezonach, a z drugiej skok ku standardowemu scenariuszowi gangsterskiemu, gdzie super moce zostają zamienione jakimiś chemicznymi figo fago. Nawet sam Murdock chwilami przestaje być świętoszkowaty, wie, że nie ma szans naparzać się z Wreckerem (który kiedyś wlał samemu Thorowi) itd. Naprawdę fajny koktajl.

co wcale nie zmniejsza wartości tego runu , szczytowego osiągnięcia w stajni Marvela ... czekam na kontynuacje w runie Millera , mistrzostwo opowiadania dla dorosłych