Może nieco lepszy tom od poprzednich, ale i tak, scenariuszowo to nawet nie porażka, a PORACHA. Że też czasopismo "Look and Learn" tak długo tolerowało ten niski poziom literacki, te ciągłe powtórki fabuły (np. tu wątek hipnozy/elektrohipnozy powtarza się 3 czy 4 razy, nawet po kolei!) - czyżby po prostu nie czytali tego, co wydają? Ale z drugiej strony, że główny rysownik serii, Don Lawrence mimo to wybił się i zdobył uznanie, to naprawdę niezwykłe. Szkoda tylko, że przez 11 lat pracy nad serią, po prostu marnował czas... To trochę tak jakby na początku kariery np. Penderecki marnował talent ograniczając się do komponowania muzyki do tekstów disco polo... a mimo to się wybił! Tak czy inaczej w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób lubię mimo wszystko tę serię i, głupi jestem, mam nadzieję na kontynuację.