Rafael Albuquerke fantastycznie rysuje, do tego jego wkład w scenariusz daje zajeb...ste efekty. Oczywiście nieścisłości gonią dziury w scenariuszu, a bzdurne nielogiczności nie ominęły tego komiksu. Niemniej jednak Batman jako Punisher to bardzo fajny pomysł, infiltracja mafijnej rosyjskiej rodzinki była niezła. Mi się podobało.

To, co się rzuca w oczy po otwarciu pierwszych stron to świetne rysunki Albuquerque + kolory. Są w tym komiksie bardzo fajne momenty -> scena przesłuchania, Batman pijący wódkę :P. No i jest jakieś śledztwo, jakaś stawka, tajemnica do rozwiązania a nie bezsensowne łubu-dubu. Ewolucja postaci Alfreda z ostatnich lat, nie wszystkim musi się podobać. Ze świetnie zorganizowanego lokaja, opiekuna z ciętym dowcipem stał się towarzyszem broni Batmana -> na to wpływu już nie mamy, ale trzeba przyznać, że relacja Pennywortha z Waynem są fajnie tu pisane. Oczywiście w albumie mamy sporą dawkę nielogiczności + klony :P ( nie znoszę jakichkolwiek klonów), ale na tle innych bieżących publikacji z Gackiem ten album jest solidny.

Mam mieszane uczucia do 3 tomu. Nie jest bezplciowa opowiastka o przygodach Gacka. Mamy inne spojrzenie na Alfreda, podobne do tego z Batman-Ziemia Jeden, mamy zakonspirowanego wroga i walke z doscigajaca go przeszloscia, Alfreda. Jest w tym wszystkim cos. Mimo to nie zrobilo to na mnie wrazenia. Moze jak dla mnie za duzo juz tego, nie jestem do konca w stanie powiedziec. Rysunki natomiast bardzo dobre. Sklep Gildia niezmiennie rewelacyjny.

Ten tom czytało mi się najlepiej, ale niestety Snyder nie wystrzega się tutaj tych wszystkich bzdur, które przeszkadzają mi w jego Batmanach. To ciągłe stawianie Bruce'a w wielkim zagrożeniu, gdzie niby zaraz zginie choć i tak wiadomo, że przeżyje... męczy to niemiłosiernie i jest to do bólu infantylne. Zresztą niech wymowny będzie fakt, że bardziej podobała mi się druga historia od rysownika pierwszej opowieści, która stanowi niezłe uzupełnienie tej pierwszej właśnie.