Alberto Breccia to jeden z tych mistrzów komiksu, który niemal nieznany pozostaje nie tylko na naszym rynku. A przecież jego wpływy na opowieści graficzne są nieocenione, bo eksperymenty ilustratorskie jakich się podejmował, stały się inspiracją nie tylko dla Mike’a Mignoli i Franka Millera, którzy zostali wymienieni na okładce tego albumu, ale także i np. Billa Sienkiewicza czy Dave’a McKeana. Dlatego wydanie „Morta Cindera” w Polsce to nie lada wydarzenie i gratka dla miłośników tego medium, a przy okazji kawał dobrego komiksu, dla miłośników thrillerów, horrorów i szeroko pojmowanej fantastyki.

Pierwszy komiks Brazylijski w mojej kolekcji. Scenariusze przeważnie są dziwaczne, metafizyczne. Ale te rysunki....wspaniałe!

Cudowne rysunki i fabuły prawie tak dobre, jak Dylan Dog. No może nie zupełnie tak dobre, ale i tak czyta się wspaniale. Bardzo mroczny klimat, nieco pretensjonalna atmosfera tajemnicy, nieco schematyczne inicjowanie kolejnych historyjek no i wszystko jednak trochę trąci myszką...Dylan jest wciąż na czasie, Mort już mniej. Mnie jednak te historie wzięły na całego. Zwłaszcza oprawa graficzna powoduje, że śledzi się zawartość tego tomu z zaciekawieniem. To wspaniałe wydawnictwo, warte pochylenia się na więcej niż jeden raz.

Nie można dać oceny 3.5 więc daję 3. Może po recenzjach miałem za wysokie oczekiwania ale rozczarował mnie ten tytuł. Rysunki świetne ale historie nie wytrzymały próby czasu - są zbyt proste, naiwne i nieciekawe. Im dłużej czytałem ten album tym bardziej się zmuszałem do lektury. Spodziewałem się czegoś w stylu Dylan Doga ale niestety to nie ten poziom.

W ramach nadrabiania komiksowych zaległości sięgnęłam po ,,Mort Cinder” od wydawnictwa Non Stop Comics. I muszę przyznać, że żal mi było odkładać ten tytuł na półkę – Alberto Breccia zabrał mnie bowiem w nad wyraz klimatyczną podróż przez czas i śmierć. Ezro zapewne nie jest bohaterem do jakiego przywykła większość czytelników. To liczący już swoje lata antykwariusz, zamiłowany w zbieraniu i katalogowaniu antyków. Traf chce, że za sprawą jednego z owych antyków zostaje on powiernikiem Morta Cindera – człowieka który za każdym razem powstaje z martwych. Czytelnikowi zaś przyjdzie obserwować wędrówkę tych dwóch bohaterów, która odkryje nie tylko mroczne zakamarki ludzkiej duszy, ale także zabierze w podróż w czasie. Na album składa się dziesięć historii plus kilka stron dodatków, do których należy między innymi fragment niewykorzystanego scenariusza Dyliżans do Cuchillo. Poszczególne historie dzielą się na krótkie rozdziały, które pierwotnie były publikowane w odcinkach w latach 1962-1964. Poszczególne odcinki nie są zbyt długie – liczą sobie zaledwie kilka stron i osobiście cieszę się, że przeczytałam je dopiero jako zbiorcze wydanie inaczej ciężko byłoby wytrwać w oczekiwaniu na ciąg dalszy opowieści. Bowiem, mimo krótkiej formy ograniczającej nieco historię Ezra i Morta Cindera, jest ona tak klimatyczna, że trudno się od niej oderwać. Cała recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.

"Mort Cinder" to komiks z innej epoki. Z czasów gdy liczył się przede wszystkim indywidualizm, doświadczenie, pamięć, a nie wyłącznie efektywność i umiejętność odnalezienia się w narzuconym z góry systemie. Z czasów gdy nawet zwykłe przedmioty miały duszę. Te stare czasy odchodzą już jednak powoli w przeszłość i o tym jest przede wszystkim ta opowieść - tak pięknie zilustrowana przez Alberto Breccię, który opanował w stopniu mistrzowskim chyba wszystkie techniki nakładania tuszu na papier, a do tego potrafił je tak doskonale połączyć. Wydanie jest równie dobre - świetnie dobrany papier, przyjemna w dotyku okładka, skromne, ale odpowiednio dobrane materiały dodatkowe, które wzbogacają lekturę. Widać dbałość o każdy szczegół.

1- kreska; 2 - pomysł; 3 - prowadzenie akcji

Tak powinny wyglądać dobrze wydane, poprowadzone i narysowane komiksy. Świetna atmosfera. Ciekawa metafizyczna historia. Czy można chcieć więcej?