Tak naprawdę nie jest o niczym, to stwierdzenie jest sporym nadużyciem, ale akcja rozwija się w tak żółwim tempie, że w zasadzie na 24 stronicach komiksu prawie nic się nie wydarzyło. Na plus można zaliczyć autorom, że nie mają jakiejś sraczki, by zapełnić karty swego dzieła akcją pełną pościgów i strzelanin... Raczej operują kadrami prezentującymi bohatera w "lujkskich" pozach. Jest kilka idiotycznych dialogów, ale generalnie nie jest źle. Mam wrażenie, że to taki komiks, który podzielony na krótkie fragmenty po prostu wiele traci. Gdyby pyknąć tę historię w całości na jeden raz historia ukazałaby się w znacznie lepszym świetle. Jak ukaże się jeszcze kilka zeszytów, wtedy pacnę całość jeszcze raz, by sprawdzić, czy ta teza ma jakikolwiek sens.

Kreska bardzo mi się spodobała. Historia raczej, niestety, nie powala. Prosta i ciągnie w jednym kierunku (lekki powiew horroru). Jak dla mnie wszystkie 4 części powinny być wydane w jednym tomie.